Metoda

Sanuszkowe zadanie szóste. Dwie strony to za mało miejsca na rozpisanie tego co mi się uroiło w pierwszej chwili i przepadło, ale mniej więcej jestem zadowolona. Aby popisać się swoją przewrotnością celowo zostawiam dane mi zahaczki :) są to:
1) Zabójca w czarnej masce; 2) Obrońca w białej masce; 3) Bezdomny wieszczący koniec świata; 4) Wypadek samochodowy; 5) Dwie tabletki: czerwona i niebieska

miłego!

#krótkie #2strony #shot_literacki #czerwona_tabletka #niebieska_tabletka #wróżbita #morfeusz

– Cześć.
– Siemaneczko.
– Hej.
– Cześć.
– Ale masz wdzianko.
– Co, źle wyglądam?
– Nie, no spoko. Pasuje ci do tych nastroszonych włosów.
– Nie przepadam za czerwonym, ale ta bluza mi się podoba.
– Mnie też, wygląda na ciepłą.
– A… łapię. Coraz zimniej nie? Herbaty?
– Ja poproszę.
– Ja bym wolał coś mocniejszego. Masz jakieś whisky, albo wódeczkę?
– A co ja jestem? Nie śpię na kasie, mam dwa browarki w lodówce.
– Ujdzie. Po jednym?
– Co tam słychać? Byłeś ostatnio w domu?
– Nie, ale wyjeżdżaliśmy. Polecam góry o tej porze roku.
– Ja jestem ostatnio trochę zapracowana, ale marzy mi się taki wypad.
– Ty zawsze jesteś zapracowana. Po prostu spakuj plecak i leć.
– Już lecę. Zaczepiam moje nieprzemakalne skrzydełka i zapierdalam niczym Batman.
– Weź, nie bądź ordynarna.
– Nie jestem
– A propos niecodziennych rzeczy. Słyszeliście o tym bezdomnym?
– Nie. Zamordowali kogoś?
– Zaraz zamordowali… oglądasz za dużo filmów.
– Chyba pornosów…
– Cicho tam. Co z tym bezdomnym?
– Twierdzi, że potrafi przewidzieć przyszłość.
– Serio? I co, nie wsadzili go do psychiatryka?
– Jeśliby tak było, to raczej kiepski jasnowidz.
– W każdym razie pokazywali go w wiadomościach. Był też artykuł w gazecie.
– No i co w końcu, przewidział coś?
– To co zwykle. Koniec świata.
***
– Panie władzo… Czy ja wyglądam panu na szaleńca?
– Tak.
– Kpisz pan.
Policjant zastanowił się przyjrzawszy uważniej włóczędze, którego pojmali wczorajszego wieczoru. Facet miał z czterdzieści lat, a na sobie dziurawy islandzki sweter i powycierane sztruksy. Pachniał niezbyt świeżo, co było zrozumiałe, w końcu zgarnęli go z ulicy. Bez dokumentów, bez niczego przy sobie poza tym, co było jeszcze bardziej podejrzane nie czuć było od niego żadnego alkoholu, a słowa jakimi się wyrażał były…
– Możliwe, że nie mogąc poszczycić się żadnym majątkiem sprawiam odpychające wrażenie. Pragnąłbym jednak zachować godność, którąż to godność noszę w sobie z dumą i rewerencją. Wyda się to pewnie niewiarygodne, co zaraz powiem, ale proszę mi wierzyć, los może poskąpił mi mienia, ale nie talentu. O nie, drogi panie władzo. Jestem boleśnie świadom…
– Do rzeczy.
– Zbliża się koniec świata.
Policjant zachował kamienną twarz i tylko zapytał gratulując sobie opanowania:
– I czym się to objawia?
– Znaki są jednoznaczne, jak mało kiedy. Pojawi się białolicy mściciel. Będzie nosił maskę i światło. Natomiast z przeciwka nadejdzie ten w czarnej z kolei masce. Masce zdrady i oszustwa. Przeleje krew niewinną i rozpocznie się dzieło zniszczenia oraz sądu…
– Tak. Pan jak się nazywa?
– Imię me zaklęte jest w gwiazdach, odczytać je znaczy zginąć. Ale można nazywać mnie Morfeuszem Ascetą… – odparł bezdomny ściszonym głosem.
– Tak, no dobrze. Tu zaraz ktoś się panem zajmie… Przyjdzie taka sympatyczna pani, zrobi kilka badań… Proszę się nie bać, to u nas rutynowe. Proszę korzystać, badanie jest bezpłatne i bez kolejki. Tymczasem proszę wypocząć… Nie mamy niestety normalnych pokoi. Nie pogniewa się pan za izolatkę? To tak w zastępstwie.
– Nie, ależ skąd. Chwila kontemplacji w ciszy dobrze mi zrobi. Pan nie wie, przez co ostatnimi czasy przeszedłem. Te stwory… Te oczy – dodał znacząco pochylając się ku funkcjonariuszowi policji. Ów walczył z sobą by nie wzdrygnąć się z odrazą. Facet strasznie cuchnął. Wreszcie go wyprowadzono, a mundurowy mógł wykonać odpowiednie telefony.
– Gosia? Cześć, tu Kazik. Możesz podskoczyć do nas na komisariat. Mamy tu takiego schizofrenika… Zresztą sama go przebadaj. Wydaje się niegroźny, ale ewidentnie potrzebuje jakichś leków. Weź ze sobą co tam masz, może trzeba będzie podać… Tak? No jasne. Potem przewieziemy go do ciebie. Jasne. Dobra, dobra. Tak. No, to do zobaczenia.

***
 – Witam państwa ponownie w serwisie informacyjnym TVN 48. W mieście X miał miejsce wypadek samochodowy. Kierowca czarnej Hondy wpadł w poślizg na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu ulic Krakowskiej z Bohaterów II Armii. Jedyną ofiarą wypadku był kot, który wbiegł pod maskę samochodu. Kierowca rasy negroidalnej złożył jednak pozew do mieszkańców kamienic przy skrzyżowaniu. W pozwie oskarża wskazaną grupę ludzi o celowe wypuszczanie kotów na jezdnię, co zagraża życiu również innych kierowców oraz pieszych. Sąd oddalił wniosek, z powodu braku przedstawicieli społeczności kociej, którzy mogliby wypowiedzieć się w tej sprawie…
– Widziała pani? No? Widziała pani? Nie jest pani pod wrażeniem? Przecież przewidziałem ten wypadek. I ten samochód. To znak! Powiadam pani, znak.
– Istotnie to niesamowite. Czy byłby pan łaskaw nie ruszać się przez chwilę.
Pani doktor świeciła właśnie bezdomnemu w źrenice, które posłusznie malały. W końcu zdjęła białą maseczkę i rzekła starając się, aby jej głos nabrał ciepłej, przyjacielskiej barwy.
– Trochę jest pan wycieńczony, organizm potrzebuje odrobinę pomocy, więc proszę dam panu takie witaminki na pokrzepienie. Poza tym wydaje się pan ciut znerwicowany ostatnimi czasy... Tak? Stresik? No widzi, pan, to dam też coś na ukojenie nerwów, od razu będzie panu milej i lepiej – uśmiechnęła się sympatycznie starając się wlać wiarę i otuchę w serce umęczonego bezdomnego. Ów odpowiedział jej nieśmiałym zalęknionym uśmiechem.
– A czy to nie są jakieś, wie pani, uzależniające, bo ja unikam nałogów…
– A nie nie, nieee… Skąd, ja bym panu tu takich specyfików… Zresztą mnie nawet nie wolno, zwykła etyka. Pan rozumie – zaperzyła się może odrobinę przesadnie.
– Ach, jak tak to… Oczywiście, pani doktor, co pani przepisze to ja posłusznie wezmę – odparł pośpiesznie i może zbyt pospiesznie…


Później siedząc w wygodnej ciepłej celi, na czystej pościeli bezdomny zwący siebie Morfeuszem Ascetą wzniósł toast do ściany i połknął bez popitki obie tableteczki i czerwoną i niebieską. Bo to jak mówią panie, nic z niczego nie powstanie. Ani wróżba, ani drużba a tym bardziej nie takie zacne haluny jak po tych pigułeczkach. A nie ma to jak przyjemny sen na fazie w spokojnym, strzeżonym miejscu. Morfeusz jeszcze raz pogratulował sobie konceptu i podjął się wyczekiwania końca świata. Który nadejdzie niewątpliwie. Kiedyś.

Komentarze

  1. Pokręcone, można się zgubić... Ale fajne, lekkie, w sam raz na sen :P Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już miałem pogratulować braku literówek i korekty, ale natknąłem się na lekarkę zmieniającą płeć ("Nie jest pan pod wrażeniem"), więc odpuszczam :) No i ten fragmencik "znerwicowany, stresie ostatnimi czasy?". Ogólnie fajna koncepcja, zwłaszcza delikatny prztyczek w nos mediom i językowi poprawności politycznej, to mnie szczególnie ubawiło. Zadanie jak najbardziej uznane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. *kłania się*

    znów niedbale zrobiłam korektę XD

    pokręcone owszem, bo chciałam koniecznie zrobić na przekór temu, co się nasuwało :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz