Opisowa podróż
Przed Państwem jedenasty tekst zadaniowy! Fabułę oparłem na następujących założeniach: jadący pociąg, bohater, który boi się pociągów, fortepian i utwór Claire de Lune, most, rozbita szyba.
Oczywiście życzę przyjemnej lektury :) #2strony #realizm? #krótkie
– Przepraszam,
mogę się dosiąść?
– Skoro pan
musi.
Zdjąłem plecak,
usiadłem na miękkim siedzeniu. Mężczyzna skrzywił się okropnie, widać było, że niechętnie
godził się na moje towarzystwo. Był znacznie starszy ode mnie, mógł mieć
sześćdziesiąt, może siedemdziesiąt lat. Ubrany w beżowy garnitur siedział z
nosem przylepionym do szyby.
Wyciągnąłem
notatnik i otworzyłem go w miejscu, w którym ostatnio skończyłem. W skupieniu
przygryzłem końcówkę stalowego długopisu. Leniwe dźwięki, wydobywające się spod
palców fortepianowego wirtuoza, zaczęły pobudzać moją wyobraźnię. W myślach
pojawiło się pierwsze zdanie.
– Co to w
ogóle jest? – ostry głos sprawił, że otrząsnąłem się i szybko wróciłem do
rzeczywistości.
Mężczyzna
nachylał się nad notatnikiem leżącym na stole i z uwagą studiował jeden z
akapitów. Prychnął wyraźnie rozdrażniony. Poprawił okulary, zsuwające się z
orlego nosa, splótł pomarszczone dłonie i zapytał:
– Musi pan to
badziewie pisać tuż przy mnie?
Jestem
spokojnym i miłym człowiekiem. Naprawdę. Segreguję śmieci, przeprowadzam
staruszki przez jezdnię, a za zakupy zawsze płacę drobnymi. Czasami jednak ktoś
zupełnie przypadkowy podniesie mi ciśnienie. Na przykład obcy gość jadący
pociągiem.
– Jest pan
krytykiem literackim?
– Nie.
– W takim
razie proszę zachować takie komentarze dla siebie – burknąłem.
– Jestem
pisarzem – odparł staruszek, wyraźnie dumny ze swej profesji. – A to, synku,
jest kiepskie.
Nagle mężczyzna
zadrżał, wyciągnął z kieszeni zegarek na złotym łańcuszku, zerknął na tarczę,
po czym schował przedmiot do kieszeni. Przymknął oczy, zatkał uszy i zaczął
mruczeć coś pod nosem. W tym momencie utwierdziłem się w przekonaniu, że
trafiłem na kompletnego wariata.
Zerknąłem
przez okno. Kolorowe samochody tkwiące w korku, przy zmrużonych powiekach stawały
się rozmazanym wielokilometrowym wężem. Każdego dnia ten mityczny stwór
ślamazarnie pokonywał most, łączący brzegi rwącej rzeki. Podróż pociągiem okazała
się strzałem w dziesiątkę.
– Przepraszam,
dobrze się pan czuje? – zapytałem podnosząc głos. Zacząłem się martwić, gdy tak
tkwił w bezruchu niczym bezbronne dziecko, zasłaniające się przed pięścią
pijanego ojczyma.
– Przeżyję – warknął
mężczyzna, odrywając dłonie od uszu. – Wie pan, że wypadki kolejowe to aż
dwadzieścia sześć procent wszystkich incydentów komunikacyjnych? Zatrważające!
Uciekł
wzrokiem, skupiając się na widoku za oknem. Ręce mu delikatnie drżały, z marnym
skutkiem próbował nad tym zapanować. W efekcie włożył dłonie do kieszeni.
Jadący z naprzeciwka pociąg sprawił, że staruszek odskoczył od okna. Chwycił
się za pierś i oddychał ciężko.
– Boi się pan
pociągów?
– Nie!
Odczuwam delikatny dyskomfort! – żachnął się, po czym dodał. – Lepiej niech pan
wróci do tworzenia tych swoich wypocin. Brak talentu należy rekompensować
dobrymi chęciami i ciężką pracą.
– Taki pan
mądry? – czułem jak wzbierają we mnie negatywne emocje. Rozejrzałem się w
poszukiwaniu odpowiedniego celu. – Kobieta przy barze, niech pan ją opisze.
Chciałem go
sprawdzić. Rzeczywiście jest mistrzem słowa, czy doskonałym aktorem, któremu
brakuje kilku klepek? Byłem prawie pewien, że starzec nie podejmie rzuconej
rękawicy. Tymczasem on nie spuszczał wzroku ze wskazanego celu. Przechylił
lekko głowę, uśmiechnął się i powiedział:
– Młoda
kobieta w błękitnej sukni siedzi przy barze. Popija drinki serwowane przez
przystojnego barmana. Na jej stopach tkwią czerwone szpilki. Jej postawa wyraża
ogromną pewność siebie, wie, że jest piękna i lubi ten fakt wykorzystywać. Nosi
drogą biżuterię, ceni sobie złoto, kolczyki oraz bransoleta są wykonane z tego
kruszcu. Lubi jaskółki, tatuaż na jej ramieniu symbolizuje początek nowej
miłości, ale też takie cechy charakteru jak wierność i lojalność.
– To wszystko?
– spytałem z niedowierzaniem.
– Tyle mogę o
niej powiedzieć.
– Moim zdaniem
kiepsko. Niech pan słucha: Siedziała przy barze. Czuła na sobie rzucane
ukradkiem pożądliwe spojrzenia mężczyzn i sprawiało jej to dużą satysfakcję.
Podniosła kieliszek do pełnych, ponętnych ust. Łyk wina sprawił, że nabrała
ochoty na umięśnionego barmana, który właśnie odkorkowywał następną butelkę
czerwonego trunku. Uśmiechnęła się drapieżnie. W nocy z pewnością będzie miała
towarzystwo.
Widziałem jak
starzec purpurowieje na twarzy i usiłuje mi przerwać. Było już za późno. Wena
porwała mnie w szaleńczą podróż. Wkładała mi w usta słowa, które wypluwałem z
zawrotną prędkością. Kształtowałem rzeczywistość. Prawda przestała mieć
znaczenie. Liczyła się tylko opowieść.
– W życiu
ceniła sobie trzy rzeczy: muzykę, pieniądze i seks. Dokładnie w tej kolejności.
W czasie długich podróży siadała blisko fortepianu, czasami prosiła, by maestro
zagrał Claire de Lune. Melodia niosła
ze sobą wspomnienie deszczowej, zamglonej Anglii, w której poznała swój ideał
mężczyzny. Zaczerwieniła się na myśl o gwieździstej nocy, spędzonej pod gołym
niebem.
– Pan jest nienormalny!
– wrzasnął staruszek – To nie jest właściwy opis! Pan jest zwykłym łgarzem!
Pianista
zamarł nad instrumentem. Niektórzy pasażerowie wstali ze swoich siedzeń, żeby
obserwować przedstawienie. Kobieta przy barze odwróciła się w moją stronę. Nie
miała pojęcia, że to właśnie ona jest przyczyną całego zamieszania.
– Skandal! – krzyknął
staruszek, sięgając po walizkę. Wyszarpnął ją z pomiędzy siedzeń, boleśnie
uderzając mnie przy tym w stopę. Zamiast przeprosić syknął wściekle, jakbym
specjalnie utrudniał mu manewrowanie bagażem. Obrócił się na pięcie i
złorzecząc wyszedł z przedziału.
Na odchodne trzasnął
drzwiami z taką siłą, że szyba, pozwalająca podróżnym na szybkie sprawdzenie,
czy w danym wagonie są wolne miejsca, potłukła się w drobny mak. Kłótnia
mężczyzny z rozeźlonym konduktorem towarzyszyła mi przez następne piętnaście
minut.
– Koń jaki
jest, każdy widzi. Po co opisywać rzeczywistość kropka w kropkę, skoro można ją
zajebiście ubarwić? – westchnąłem ciężko i wróciłem do pracy.
Tylko jedna uwaga: "Tyle mogą o niej powiedzieć." - zakładam, że jednak powinno być "mogę". Poza tym nie ma się do czego przyczepić, fajny, lekki obrazek, nawet z wesołym akcentem :)
OdpowiedzUsuńHmm, jak już tu jestem, to jeszcze się krótko pochwalę... Albo tylko zaproszę do przeczytania nowego opowiadania u mnie ;) Trochę inne i właściwie pod pewnymi względami wyjątkowe :P Chętnie poznałabym niezależna opinię, więc w wolnej chwili... ;)
Pozdrawiam i do następnego :)
Dzięki za błyskawiczny komentarz! Ja tu pracuję nad grafiką, postem na FB a Ty już smarujesz kilka słów. W wolnej chwili wpadnę i przeczytam, i postaram się czepiać. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo zgrabny shot :)
OdpowiedzUsuńzabawny staruszek