Pyłek

Nieco spóźnione trzecie zadanie dla Sanuszków :)
Pomysł musiał się ukisić i dojść. 


#krótkie #2strony #shot_literacki #pszczoły #pyłek #sprawa_dla_adwokata

W przestronnym holu siedziało kilku klientów. Oświetlenie podkreślało miodowy odcień ścian, a przytulności dodawały miękkie sofy i lekki, nienachalny zapach lipy.
– Pan mecenas Apis Bite prosi kolejną osobę.
Przez drzwi zwieńczone plakietką: „dr Apis Bite prawnik i radca prawny” prześliznął się w ukłonach osobnik o znacznej tuszy i owłosionych nogach, z teczką ściskaną w obu odnóżach.
– Dziękuję, dziękuję bardzo panie mecenasie. Pan, jak coś powie… Panie mecenasie uniżony sługa, do widzenia, dobrego dnia…
Siedzący w poczekalni odprowadzili trutnia niechętnymi spojrzeniami. Tymczasem z miejsca wstała schludna robotnica w beżowym kostiumie z larwą w powijakach na ręku. Odprowadzana spojrzeniami oczekujących znikła za drzwiami gabinetu.
– Proszę, proszę siadać – mecenas Bite siedział rozparty wygodnie na obrotowym fotelu. Wskazał miejsce naprzeciwko, przy łukowato wygiętym stole z jasnego drewna o gładkim polerowanym blacie. Jasne dodatki gustownie grały ze złotymi kasetonami plastrów, jakimi udekorowane były ściany. Za plecami prawnika większość ściany zajmowało wielkie okno dające widok na ukwieconą łąkę, jezioro i las.
– Niesamowity widok prawda? – odezwał się życzliwie pan Bite z zadowoleniem przyglądając się zachwytowi przybyłej klientki.
– Och panie mecenasie, to mi przypomina moje rodzinne strony. Przed pierwszym rojeniem spędziłam tam pierwsze miesiące życia.
– Tak, pani Mesilane. Jest pani z południa?
Robotnica pokręciła głową.
– Ze wschodu. Jakiś kilometr za sadem.
– Przepiękna okolica, doprawdy. Cóż, co więc panią do mnie sprowadza, czyżby sprawa majątkowa?
– Jakby pan zgadł. Cóż trudno mi o tym mówić, ale sam pan rozumie. Po ostatnich zmianach w strukturach naszej monarchii nastały ciężkie czasy. Mój mąż – wyjęła z portfela zdjęcie – służył wiernie królowej, niemniej rząd dopuścił do nieszczęścia… Miał przed sobą jeszcze długie miesiące życia! – Pani Mesilane załamał się głos. Wyciągnęła chusteczkę aby teatralnie otrzeć oczy. Pan Bite czekał cierpliwie aż dama się uspokoi, po chwili podjęła opowieść. – Okazało się, że mąż miał nieco długów… To naturalnie kilka pożyczek dla dobra rodziny, jestem pewna, że hazard nie wchodzi w grę. Był takim kochającym ojcem… Niemniej spłacenie tego wszystkiego kosztowało nas mieszkanie. Gnieździmy się teraz całą rodziną w takiej ciasnej klitce ula. Kilka starszych córek już zbiera pyłek, ale moje maleństwa, moje larweczki… Zostawiam je w żłobku, bo nie mogę sobie pozwolić aby rzucić pracę. Sam pan rozumie. Prosiłam by dano nam nieco czasu, ale bank położył łapę na naszym poprzednim domu. Chciałabym, aby pan nam pomógł. Ten dom to nie tylko wartość materialna. To miejsce, w którym żyłam z ukochanym!
Pan Bite zakręcił młynka odnóżami. Rzucił przeciągłe spojrzenie na sufit, w końcu pochylił się niby strzepując kurz ze skrzydełek.
– Pani kochana, nie będę owijał w bawełnę. Jest to sprawa niezwykle delikatna i nawiasem mówiąc… trudna również dla mnie. Proszę zatem powiedzieć wprost, czego ode mnie pani oczekuje?
Robotnica schowała chusteczkę do torebki i usiadła wygodniej przybierając rzeczowy wyraz oblicza.
– Panie mecenasie dom był nasz, żaden bank, bez względu na ciążące na rodzinie długi nie ma prawa odbierać go rodzinie. Chciałabym, aby dowiódł pan, że nieruchomość bezsprzecznie się nam należy.
– Niezbędne byłyby ku temu pewne dokumenty… Własności. Zapewne je pani posiada?
– Muszę z przykrością stwierdzić, że niestety zaginęły. Jednak panie mecenasie, wierzę, że jest pan w stanie je odnaleźć – mówiąc to położyła na stole niewielki pakunek.
– Cóż to?
– Zaliczka, która mam nadzieję, pomoże panu Odnaleźć owe niezbędne dokumenty.
Mecenas zawahał się, ale w końcu sięgnął po zawiniątko. Delikatnie uchylił brzeg i powąchał.
– Świeżutki, najlepszy sort – robotnica zatrzepotała wdzięcznie czułkami.
– Skąd pani to ma?
– Z własnego źródła. Pyłek jest czysty, nie mogę jednak tak opłacić długów. To także kwestia pewnych zasad, ale sądzę, że sam pan rozumie.
Pan Bite posłał jej poważne spojrzenie.
– Mogę? – spytał wskazując na pakunek.
– Ależ proszę.
Pan Bite nabrał odrobinę pyłku i spróbował. Momentalnie się rozpogodził rozkoszując aromatem i pełnym bukietem rozkwitającym na języku.
– Muszę przyznać, że doskonałe.
– To zaliczka jak powiedziałam. Jeśli dokumenty znalazłyby się, dostanie pan jeszcze dwie takie.
– Dołożę zatem wszelkich starań aby zadowolić tak znakomitą klientkę. Sądzę, że jesteśmy umówieni. Proszę dać mi kilka dni.
– Doskonale – Robotnica uścisnęła odnóże prawnika, poprawiła zawiniątko z larwą i skłoniwszy się podążyła do drzwi. Tam na chwilę się zatrzymała i rzuciła znad ramienia:
– Liczę na pana mecenasie.
Po czym wyszła.
– Harry, sądzisz że to dobry pomysł? – Mężczyzna w kraciastej koszuli i ochronnym kapeluszu pochylił się z zaciekawieniem nad ulem. Drugi mężczyzna nazwany Harrym miał na sobie pełny strój pszczelarski. Trzymał w dłoni papierosa i zaciągał się z lubością.
– A co źle? Patrz jak sobie ładnie pracują. Wyglądają na rozluźnione i zadowolone z życia.
– Ale czy ja wiem. A te konopie im nie zaszkodzi?
– No coś ty – Harry obraził się na kolegę. – Przecież to dla zdrowia – rzekł z pewnością siebie i dmuchnął dymem w ul. Zaciągnął się jeszcze raz i kontynuował. – Zresztą im też się coś z życia należy. Tak ciężko pracują, nawet niedziel nie mają wolnych.
– Ee, ale przynajmniej żyją na państwowym garnuszku, w stałych godzinach pracy, no i o kredyty się nie martwią.
– Ej, ty jak coś powiesz. Chodź, strzelimy sobie kielonka.

I obaj mężczyźni ruszyli w kierunku domu przez kwitnące pole konopii.

Komentarze

  1. No wreszcie :D
    Literówka pod koniec, jak mniemam: "te konopie im nie zaszkodzi" ;)
    Mmm, uwielbiam pszczoły i podoba mnie się ten pomysł :D A nieścisłości czepiać się nie będę, w końcu istnieje coś takiego jak fikcja literacka :P
    To tyle, poproszę więcej tekstów :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ^^ miło słyszeć. Ja pszczoły także uwielbiam są takie niesamowite. Nagięłam realia mocno lecz świadomie na rzecz przepisowej długości zadania :) i faktury absurdu.
    Musi być absurd ^^ yaay

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały pomysł, jestem pod wrażeniem. A teraz do rzeczy. "nienachlany zapach lipy" na początku tekstu rozwalił mnie na łopatki tak mocno, że musiałem chwilę odetchnąć. Świetna literówka :) I fragment: "Proszę, proszę siadać – mecenas Bite rozparty wygodnie na obrotowym fotelu obitym jasną skórą". Co ten mecenas? Siedział rozparty, rozparł się już, czy może stanowił narzutę tapicerską? Stawiam na to ostatnie :) Poza tym nic większego nie rzuciło mi się w oczy. Liczę na dalsze szaleństwosanuszki.

    OdpowiedzUsuń
  4. XD ten nienachalny zapach lipy to w sumie nie było celowe, ale brzmi zabawnie ;)

    a uwaga słuszna milordzie! Ganbatte San!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz